piątek, 27 czerwca 2008

Enchanted/Zaczarowana




Shrek zrewolucjonizował świat bajek i baśni dla dzieci. Miejsce klasycznych i dostojnych animacji w stylu Pięknej i Bestii czy Króla Lwa zajęły przebojowe, w całości wygenerowane komputerowo filmy, których celem było bawienie nie tylko najmłodszych, ale także ich rodziców i starsze rodzeństwo. Pełne odniesień do popkultury, z wielkim dystansem traktujące bajkowe schematy, parodiujące bohaterów baśni i współczesnych filmów, wprowadziły nową jakość do kina familijnego. Olbrzymi sukces Shreka pociągnął za sobą masę naśladowców, mniej lub bardziej udanych, zawsze jednak efektownych i tworzonych według podobnych wzorców. Minęło kilka lat i formuła ta najwidoczniej się wyczerpała - Shrek 3 jest przeciętną karykaturą poprzedników, a na inne tego typu produkcje już nikt nie czeka. W ten kryzys postanowił się wbić Disney, tworząc film będący w sumie powrotem do korzeni, ale wykorzystujący całą poshrekową formułę.

Zaczarowana przedstawia bajkowy, klasycznie rysowany świat, gdzie otoczona przez krzątające się zwierzaki księżniczka Giselle czeka na swojego księcia. Takiego też przypadkiem znajduje - młody, piękny, gotowy do poświęceń i od pierwszego wejrzenia ślepo w Giselle zakochany. Jednodniowa sielanka i plany ślubu. Jak to jednak w baśniach bywa, musi i być zła wiedźma - w tym przypadku matka księcia Edwarda, bojąca się utraty królewskiego tronu po ślubie syna. Królowa podstępem pozbywa się więc Giselle, spuszczając ją wprost do piekła - centrum współczesnego Nowego Yorku. Film traci wówczas swoją animowaną formę, na rzecz jak najbardziej zwyczajnego obrazu aktorskiego.

Cała koncepcja filmu opiera się na konfrontacji baśniowych postaci, przyzwyczajonych do świata, gdzie białe jest białe, a czarne jest czarne, jest się dobrym albo złym, kocha się albo nie, a stany pośrednie nie istnieją, z naszą pełną szarości i relatywizmu rzeczywistością. Oczywiście to zderzenie posłużyło przede wszystkim do wyprodukowania sporej liczby żartów typowo sytuacyjnych, od czasu do czasu pojawia się też jednak inteligentny dialog, który zostanie odebrany przede wszystkim przez starszych widzów. Najważniejszy jest jednak fakt, że cały koncept nie poszedł na marne. Twórcy Zaczarowanej dobrze wykorzystali potencjał komediowy opowiadanej historii, doprawiając ją dodatkowo kilkoma ładnymi układami choreograficznymi.

Najmocniejszą stroną filmu jest jednak klimat. Choć 85% czasu akcja toczy się w "naszej" rzeczywistości, udało sie zachować atmosferę typową dla klasycznych baśni. Wielka w tym zasługa odgrywającej rolę Giselle Amy Adams, która doskonale przełożyła na prawdziwie filmowy język postać kreskówkowej księżniczki. Jest naiwna, urocza i rozśpiewana, zgarniając całe show dla siebie. Reszta obsady, z reaktywowanym Patrickiem Dempsey'em na czele (ależ on podobny do Seana Penna), jedynie jej asystuje.

Z wieku dziecięcego dawno już wyrosłem, przy Zaczarowanej bawiłem się jednak bardzo fajnie. Jako kino familijne sprawdza się znakomicie, jako typowa komedia romantyczna też broni się o dziwo całkiem nieźle. Nie brak tu infantylnych momentów, ale to w końcu baśń, trudno więc takich uniknąć. Szkoda tylko końcówki, niepotrzebnie "uatrakcyjnionej" nadmiarem brzydkich efektów specjalnych, ale cóż - tak fantastycznej sceny finałowej jak w Shreku 2 bajkowy świat nie zobaczy jeszcze długo.

Moja ocena:
7/10

Brak komentarzy: