poniedziałek, 26 maja 2008

Turok




Turok - gra będąca swego czasu (1997 rok) niemal synonimem kosmicznych wymagań sprzętowych; FPS, w którym pole widzenia trzeba było ograniczyć wszędobylską mgłą, gdyż nie wyrabiały ówczesne (a właściwie ówczesny, bo konkurencja w tej dziedzinie nie była wtedy zbyt rozwinięta) akceleratory 3d. Tą grę mógł w chwili premiery ruszyć tylko komputer za ładnych kilka tysięcy złotych. Co jeszcze kojarzy się z Turokiem? Dinozaury, z którymi trzeba walczyć. Takie rarytasy nie często trafiały się w grach.

Minęło ponad 10 lat i Turok powraca. Tytułowy Indianin ponownie zapoluje na gada, choć fabuła z wcześniejszymi częściami nic wspólnego nie ma. Ot, oddział komandosów leci na zalesioną planetę, by wykończyć Kane'a, przywódcę Watahy Wilków - grupy najemników o szemranej przeszłości, której członkiem był w przeszłości Turok. Indianin odszedł od Watahy, nie chcąc podporządkować się morderczym rozkazom Kane'a. Misja komandosów szybko się jednak komplikuje. Ich statek zostaje zestrzelony, a oni trafiają do serca, pełnej drapieżnych dinozaurów oraz wrogich im najemników, dżungli.

Fabuła brzmi dość standardowo, jednak o dziwo została znakomicie wykorzystana w trakcie rozgrywki. Gracz ma przez to wrażenie, że jest bohaterem wysokobudżetowego kina s-f. Sporo tu napięcia, zwrotów akcji i mięsistych dialogów. To kolejny w ostatnich miesiącach FPS, w którym historia nie stanowi jednie dodatku uzasadniającego konieczność brnięcia przez kolejne etapy. Należy zganić jednak tragiczną jakość wszystkich prerenderowanych filmików, które wyglądają paskudnie, a prezentują nam retrospekcje związane z działaniami Turoka pod rozkazami Kane'a.

Choć gra śmiga na bardzo modnym ostatnio silniku Unreal Engine 3, to jej poziom graficzny jest dość przeciętny. Mimo maksymalnych detali, filtrowania anizotropowegox8 i rozdzielczości 1680x1050, prezentowała się nie najlepiej. Nie można nic zarzucić modelom postaci czy dinozaurów, całe otoczenie jest jednak mało szczegółowe i zdecydowanie nie zachwyca. Dżungli, w której spędzamy gro czasu, nie ma nawet co porównywać do tej z Crysisa, czy nawet Lost-a. Zaletą jest jednak bardzo płynne działanie na komputerze, którego konfigurację podałem przy okazji recenzji Assassin's Creeda. Przy włączonej synchronizacji pionowej, w zaledwie kilku miejscach liczba klatek spadła poniżej 60. Lepiej od grafiki prezentuje się muzyka. Ta, choć nie jest zbyt wyszukana, świetnie podnosi ciśnienie podczas walki. Za oprawę dźwiękową należy się Turokowi duży plus.


Majaczące w tle Diplodoki oglądamy niestety tylko w... tle

Sama rozgrywka jest dość standardowa - chodzenie wąskimi niestety bardzo ścieżkami i eliminowanie kolejnych wrogów. Ci nie grzeszą wyszukaną inteligencją, w kilku miejscach potrafią jednak zaleźć za skórę. Trzeba przyznać, że strzela się w Turoku bardzo przyjemnie, na co wpływ ma z pewnością obecność dinozaurów :) Te świetnie animowane gady występują w kilku gatunkach i olbrzymiej liczebności. Mogą sprawić prawdziwy kłopot, ale tylko do momentu, kiedy nauczymy się prawidłowo używać noża. Tak, nóż tutaj jest potężną bronią, pozwalającą nam zabijać nieduże i średniej wielkości drapieżniki za pomocą jednego uderzenia. Turok wykonuje wówczas efektownego finishera, któremu z zaciekawieniem (wzorem z Assassin's Creeda) przygląda się reszta towarzystwa, czekając z kolejnym atakiem, aż Indianin dokończy przedstawienie.


Bywa krwawo...


...bardzo krwawo

Obok standardowych dinozaurów czaka na nas także kilku bossów. Walka z T-Rexem daje dużo satysfakcji i wyzwala sporo adrenaliny (znacznie więcej niż analogiczna potyczka z Tomb Raider: Anniversary). Świetnie przemyślana jest także walka końcowa, która często bywa piętą achillesową tego typu gier.


T-Rex jest wielki...


... ale i tak na niego wlezę.

Turok nie jest produkcją odkrywczą czy przełomową. Nie ma ma nawet sensu porównywać jej do Call of Duty 4 lub niektórych fanowskich map single player do Crysisa (gdzie dopiero czuć potencjał tej gry). Niemniej to kawał solidnej strzelanki, od której ciężko się oderwać, i która nie powoduje znużenia nawet po kilku godzinach grania. Świetny odstresowywacz po pracowitym dniu. Polecam.

Moja ocena
7+/10

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Compliments for your blog...
visit my blog amedeobrasile.blogspot.com
by italia

Anonimowy pisze...

Po zainstalowaniu gry już jakiś czas temu uznałem ją za ciekawą i godną ukończenia - niezła grafika (nie jest to Crysis, ale na 90 calowym projektorze 720p wygląda i działa OK), niezbyt trudne (uważam się za niedzielnego gracza - kedyś grałem dużo, teraz od święta). Niestety, dość szybko gra zrobiła się po prostu trudna. Dżungla z początku była OK, ale baza to horror - czyszczenie jednego pokoju to 1-2 godziny dla mnie. Bardzo nie lubię, gdy gra jest tak trudna - nawet na "easy". Teraz niestety leży na dysku i czeka, aż przejdę fragment z kodami. Dość wcześnie jest wjazd windą w bazie - ze 30 razy próbowałem...